Smażone kalmary
Niebywale smakują i są jednym z moich ulubionych dań. Z reguły zamawiam je w tawernie, ale dzisiaj przygotowałam samodzielnie.
Kalmary należy najpierw oczyścić i przygotować. Zadanie dosyć trudne, ale tylko na pierwszy raz. Potem to już kwestia wprawy. Przy tej czynności można się nieźle pobrudzić dlatego zawsze używam jednorazowych rękawiczek. Zaczynamy od dokładnego opłukania kałamarnic w wodzie. Należy oczyścić całą powierzchnię z czerwonoszarej, cienkiej skórki. Następnie odcinamy główkę z odnóżami od reszty, czyli tak zwanego płaszcza. Później odcinamy od główki oczy oraz twarde części, które znajdują się pomiędzy mackami, w miejscu gdzie łączy się z głową. A teraz mój patent, który stosuję, gdy kalmary są większych rozmiarów! „Tułowie” odwracam wewnętrzną stroną na zewnątrz i wyciskam całe wnętrze, czyli woreczek czernidłowy z „atramentem” i śniadanie kalmara, np. małą, na wpół strawioną rybkę 🙂
Bardzo ważne jest usunięcie w wnętrza „kości”, która przypomina kawałek plastiku. Jest to przezroczysta, czasami lekko różowa, sztywna „trawka”, którą zawsze trzeba usunąć. Grecy mówią, że jest toksyczna, a po drugie chyba nie fajnie poczuć coś takiego w przełyku podczas posiłku.
Jeśli kałamarnice są dostatecznie duże to można je pokroić w krążki, a macki na mniejsze części. Doprawić solą i pieprzem. Następnie do czystego woreczka należy wsypać sporą ilość mąki pszennej, umieścić w nim również kalmary i po szczelnym zamknięciu dokładnie wstrząsnąć i wymieszać, by mąka wszędzie oblepiła krążki i wąsiki. W międzyczasie na patelni rozgrzać olej lub oliwę z oliwek i smażyć przez około 10-15 minut, aż do uzyskania złocistego koloru.
Po usmażeniu warto je odsączyć na papierze kuchennym, ponieważ wchłaniają sporo tłuszczu. Na koniec obficie spryskujemy sokiem z cytryny.
Oto efekt:
Pyszne i chrupiące! Doskonale smakują z pieczonymi ziemniakami z oregano (przepis znajdziesz TUTAJ).