Wodospady Polylimnio
Mówi się, że są dwa rodzaje wakacji: relaksujące z jednej strony i ekscytujące z drugiej. Wiele miejsc docelowych może zaoferować jedno i drugie, w zależności od tego, jak podejdziesz do swojego pobytu, a Wodospady Polylimnio są wśród nich. Z tego powodu warto dodać to miejsce do swojego planu podróży po Peloponezie.
Wodospady Polylimnio są bardzo popularnym miejscem pośród osób spędzających wczasy w południowo zachodniej części Peloponezu (Messenia). Jest to miejsce idealne dla tych, którzy wolą obcować z naturą. Jest również doskonałą ucieczką dla spragnionych cienia podczas upalnych i słonecznych dni. Udając się na spacer w kierunku wodospadów, schodzimy coraz niżej w głąb kanionu pośród, którego wiją się różnej szerokości strumyki, małe oczka wodne, różnej wielkości jeziorka oraz turkusowe kaskady wody. Roślinność i klimat są tu iście tropikalne, dlatego wilgotność powietrza jest niezwykle wysoka, a ukojenie od temperatury znajdziemy dopiero po dotarciu do najwyższego, około 20-metrowego wodospadu, na końcu trasy. Znajduje się tam sporej wielkości zbiornik, który swą krystaliczną wodą kusi nie jednego do skorzystania z orzeźwiającej kąpieli.
Nad Wodospady Polylimnio udaliśmy się w pierwszej połowie października, gdy pogoda jeszcze dopisywała i turystów było znacznie mniej niż w sezonie letnim. Tego ranka akurat delikatnie mżyło, z tego powodu każdy nasz krok musiał być przemyślany i wykonany bez pośpiechu, aby uniknąć nieprzyjemnego ześlizgnięcia się z kamieni i skałek, które były na naszej drodze. Na szczęście na najtrudniejszych odcinkach znajdują się zamocowane do skały metalowe uchwyty, które znacznie ułatwiają pokonanie, co większych przeszkód.
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od jedynego w okolicy parkingu, przy kawiarni, tuż za wioską Charavgi. Dojazd do tego miejsca nie był trudny biorąc pod uwagę, że w okolicznych wioskach można napotkać sporo tablic, głównie wykonanych przez mieszkańców, które wskazują kierunek do celu.
Pierwszy odcinek trasy wiódł drogą szutrową w dół kanionu, po czym droga zamieniła się w wąską ścieżkę pośród głazów i kamieni. Gdzie niegdzie widniały znaki informujące, że trasę pokonujemy na własną odpowiedzialność. Otaczające nas strome stoki, gęsto porośnięte intensywną zielenią potęgowały poczucie zagrożenia. Momentami przejście było tak wąskie, że cieszyłam się faktem, iż jesteśmy tu poza sezonem i nie mijamy zbyt wielu podróżników, gdyż niektóre fragmenty były dość kłopotliwe do przejścia, tym bardziej, że pod ręką niosłam małego, przerażonego szczeniaka, który nie podołałby pokonać większości głazów.
Krajobraz tu panujący mnie zachwycił i co rusz zatrzymywałam się, aby wykonać kolejną fotografię tej urzekającej przyrody. Kolory turkusu i zieleni przenikały się wzajemnie, a kojący szum strumyka powodował, że mimowolnie przenosiłam się wyobraźnią w bajeczny świat nimf wodnych. Przede mną rozpościerał się istny raj, w który zagłębiałam się jak zaczarowana.
Po ekscytującej wspinaczce w końcu dotarliśmy do największego i najbardziej popularnego wodospadu w tej okolicy. Kilku śmiałków, radośnie pokrzykując, odważyło się na kąpiel w lodowatych wodach wodospadu, spływających wprost do naturalnego basenu.
Wodospady Polylimnio to miejsce, które bez wątpienia warto zobaczyć będąc w tej części Grecji. Mimo, że południowa część półwyspu jest liczna w ciekawe zabytki architektury oraz bogate muzea, jest to jeden z tak zwanych punktów „must see” Peloponezu, zwłaszcza, że dostęp do niego jest znacznie łatwiejszy niż do wspomnianego niegdyś przeze mnie Wodospadu Neda – kolejnej przyrodniczej Perełki Peloponezu.