Grecja,  Peloponez

Plaża Simos na Elafonisos

W takie mroźne dni jak ten, marzy mi się powiew ciepłego wiatru i ogrzewające promienie słońca na mej skórze. Mimowolnie przywołuję wspomnienia z najpiękniejszych plaż Grecji. Jedna z nich znajduje się tuż przy Peloponezie na malutkiej Wyspie Elafonisos, a nazwa jej to SIMOS.

Mimo, że jestem wielką miłośniczką pozostałości antycznej Grecji, to zdarzają mi się dni, gdy zamiast wybrać się na teren archeologiczny, wolę najzwyczajniej „legnąć się” na ciepłym piasku i delektować szumem morza oraz wszechotaczającym błękitem.

Zatem, gdy była taka okazja udałam się w poszukiwaniu ponoć najpiękniejszej plaży Peloponezu, ponieważ Simos często jest tak określana. By móc ją zobaczyć musiałam najpierw udać się na samo południe półwyspu, do krainy zwanej Lakonią, by z malutkiego portu Pounta móc wskoczyć na mały prom, który regularnie kursuje na Elafonisos. Przepłynięcie trwało około 15 minut i był to bardzo ekscytujący czas, gdyż za naszymi plecami pozostawiliśmy przepiękną plażę – Pouda Beach z hipnotyzująco-fluorestancyjną wodą, na tle majestatycznych i surowych gór. Jeśli już tutaj było tak pięknie, to co nas czeka na Elafonnisos?

Po dopłynięciu na wysepkę ruszyliśmy za znakami drogowymi w kierunku Simos. Wyspa jest tak mała, że dojazd zajął nam jedyne 10 minut. Na miejscu naszym oczom ukazał się istni raj… Złoty, miałki piasek pod stopami palił nasze stopy mimo, że był już październik. Przed nami rozpościerała się przepiękna zatoka z krystalicznie czystą turkusową wodą, a nad nią błękit nieba bez ani jednej skazy. Obraz jak z widokówki, dopełnieniem tej idealnej scenerii był jacht przycumowany na samym środku zatoki.

Plaża była „pusta”, spokojnie można było znaleźć wolną przestrzeń, z dala od pozostałych plażowiczów i być z nimi w dystansie kilkunastu lub kilkudziesięciu metrów. Zejście do morza było łagodne i przez długi czas można było spacerować w głąb zatoki nie zamoczywszy górnej części ciała. Jednakże orzeźwiająca woda tylko zachęcała, by zamoczyć się w niej i unosić się bezwiednie na jej szmaragdowej tafli.

Gdy już nacieszyłam się kąpielą morską, postanowiłam udać się na mini półwysep połączony z plażą charakterystycznym, wąskim przesmykiem. Wspięłam się na sam szczyt tego cypelka, by móc podziwiać plażę i okolice w całej okazałości. Zachłysnęłam się tym widokiem do tego stopnia, że nie chciało mi się w ogóle stąd schodzić, zaiste w moich oczach odbijał się Eden, aż żal było wracać.

Po leniwym plażowaniu udaliśmy się do jedynego otwartego w tym czasie beach baru na zimne piwo i jakąś przekąskę, a następnie powoli ruszyliśmy do porciku. Tutaj znajduje się spora baza noclegowa, głównie są to prywatne kwatery i pensjonaty (nie zauważyłam tu żadnych wielkich hoteli, natomiast w pobliżu plaż znajdują się pola kampingowe).  Jest to świetne rozwiązanie dla tych, którzy pragną zostać tu na dłużej. Tymczasem wzdłuż wybrzeża portu  było jeszcze kilka czynnych tawern serwujących świeże owoce morza, jednakże my udaliśmy się na szybką sesję zdjęciową do uroczego kościółka na cypelku. Następnie przy blasku zachodzącego słońca wypłynęliśmy w drogę powrotną.

Jak się tu dostać?

Najlepiej prywatnym transportem, tj. wypożyczonym samochodem do portu Pounta. Stąd regularnie wypływają promy, w październiku w odstępie, co 2 godziny, a nawet teraz w tj. w styczniu aż 4 razy dziennie.  Aktualny rozkład rejsów można sprawdzić na stronie www.elafonisosferries.gr lub pod numerem telefonu +30 6986871840

Pamiętam, że koszt biletów wraz z transportem samochodu nie był drogi i zamknął się w granicach kilkunastu euro.

Serdecznie polecam podróż na Elafonisos i Simos – jedną z najpiękniejszych plaż Grecji 🙂

P.S. Na tej wysepce jest więcej urokliwych plaż, które z pewnością Was zaczarują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *