Souvlak
dania mięsne,  od kuchni

Mięso w greckiej diecie

Dopóki nie trafiłam pierwszy raz do Grecji nie miałam pojęcia o panujących tu zwyczajach żywieniowych. Wiedziałam, że „tam na południu” istnieje doskonała kuchnia tzw. śródziemnomorska pełna świeżych warzyw i owoców.

Oczami wyobraźni widziałam stół gdzieś na tarasie z widokiem na zatokę, zastawiony dzbanuszkiem z oliwą, butelką wytrawnego wina i świeżym pieczywem, z jakimś serkiem oraz pomidorami, ogórkami i oliwkami… Kuchnia ta w moim mniemaniu miała mieć wiele wspólnego z wegetarianizmem i generalnie zdrowym odżywianiem.

Jakież było moje zdziwienie, gdy po przyjeździe do Grecji okazało się, że wszyscy są mięsożercami, którzy lubią jeść dużo i dobrze, stronią od owoców, kręcą nosem, gdy mowa o rybach i objadają się do późnych godzin wieczornych przy akompaniamencie wina… Nie było mowy o kontynuowaniu mojej diety wegetariańskiej, gdyż była ona traktowana przez otaczających mnie Greków jako tymczasowa fanaberia i dziwactwo.

Dla mnie natomiast dziwactwem były tutejsze sklepy mięsne, które w owym czasie omijałam szerokim łukiem, gdyż wyglądają nieco inaczej od naszych polskich. Tutaj w witrynach zobaczycie potężny udziec, świńskie kopytko lub całe baranki obdarte ze skóry, z zębami i językiem na wierzchu, spozierające na nas swoimi szklistymi oczami …

Wewnątrz mięsnego w lodówkach z reguły jest wyłożona tylko część asortymentu, np. kilka surowych souvlaków, kilka udek, czasami jakiś filet z kurczaka, cała reszta jest zamknięta w chłodni na zapleczu. Masażysta (dyplomowany, o czym świadczy dumnie wywieszony certyfikat na ścianie sklepowej) poproszony o mięso zawsze dopytuje na co je potrzebujemy i zawsze chętnie służy dobrą radą. Gdy trzeba ładnie poporcjuje, poćwiartkuje mięso na naszych oczach dzięki czemu możemy być spokojniejsi, że wszystko było świeże, dodatkowo nie musimy np. ubijać schabów w domu.

Sklepy mięsne bardzo rzadko oferują w sprzedaży wędliny, łatwiej można je dostać w dużych supermarketach i są to zazwyczaj produkty z importu. Kiełbasa produkowana w Grecji często zawiera dużo czosnku i tłuszczu, nie nadaje się do spożycia na surowo i trzeba ją koniecznie grillować.

W Grecji spożywa się: baraninę, wołowinę, wieprzowinę, kozinę, mięso z kurczaka, z indyka, z królika, a czasami nawet dziczyznę. Popularne są tu soczyste dania mięsne, a najlepsze mięso pochodzi z młodych zwierząt. Istnieje wiele sposobów na przyrządzenie mięs, może być np. grillowane, pieczone, gotowane w garnku z dodatkiem warzyw i sosów.

Chyba najbardziej popularnym mięsem jest baranina, która tradycyjnie jest spożywana podczas Niedzieli Wielkanocnej.

Bardzo chętnie jest spożywana również wołowina, na której przygotowanie potrzeba znacznie więcej czasu. Wołowe mięso mielone jest używane do przygotowania moussaki, kotlecików typu soutzoukakia, keftedes, czy nieco większych bifteków.

Wieprzowina jest najczęściej używana do prostych schabów (bez panierki) najlepiej z kością, bo ponoć ona zachowuje całą esencję smaku mięsa, a również do bardzo popularnych w Grecji souvlaków, czyli szaszłyków. Wieprzowina w formie gyros jest też w słynnych greckich pitach.

Do najbardziej popularnych greckich dań mięsnych należą:

  • grillowana baranina,
  • kokoretsi (grillowane podroby),
  • souvlaki,
  • paidakia (żeberka),
  • wołowina duszona z ziemniakami,
  • wołowina z makaronem,
  • stifado (gulasz wołowy),
  • wołowina gotowana z warzywami,
  • cielęcina w sosie pomidorowym (moschari kokinisto),
  • pulpety (keftedes),
  • biftekia (duże kotlety mielone),
  • pulpeciki w sosie cytrynowym,
  • makaron z mięsem mielonym,
  • gołąbki w sosie avgolemono (giouvarlakia),
  • soutzoukakia (pikantne pulpety w sosie czerwonym),
  • moussaka,
  • pastitsio,
  • kurczak w sosie cytrynowym,
  • kurczak w sosie pomidorowym z łazankami,
  • gulasz z zająca,
  • frikase (jagnięcina gotowana z sałatą),
  • giouvetsi (baranina z makaronem),
  • jagnięcina smażona z ziemniakami,
  • papoutsakia (bakłażany z nadzieniem z mięsa mielonego),
  • rolada z jajkami… itp., itd.

No dobra… wszystko jest popularne i końca listy nie widać, dlatego zakończę ten wpis anegdotką z życia wziętą.

Giorgos jedząc makaronia me kima, czyli makaron z mięsem mielonym przewraca oczami:

– Vaso! kiedy w końcu zrobisz coś normalnego na obiad?

Co chcesz?!

Mięso! Chcę w końcu zjeść mięso!

Przecież jesz…

To nie jest mięso, to makaron.

Jutro Ci zrobię królika w sosie czerwonym.

To się nie liczy, jak można nazwać coś mięsem co całe życie siedziało w trawie i jadło trawę?! Chcę mięso, chcę steka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *